Nowe miejsce

04:35 Unknown 6 Comments

Wczoraj wróciłam z Centrum Zdrowa Dziecka w Warszawie. Ogromny szpital, pełno korytarzy i drzwi, że można się zgubić. Każde piętro to inny oddział, nawet nie wiem, czym się każdy z osobna zajmuje, bo nie odróżniam tych medycznych określeń. Nie śmierdzi! Wcześniej gdy leczyłam się w innym mieście,  (o tym dlaczego zmieniłam klinikę to zaraz) z siłą wodospadu mój nos wyłapywał charakterystyczny zapach szpitala. Sale też całkiem ładne, świetlica, stoły, przy którym można zjeść. Wcześniej, byłam zmuszona zjeść posiłek w niewygodnej pozycji na łóżku, z braku miejsca do jedzenia.
Przyjazna atmosfera, na oddziale przyjął się zwyczaj  że wszyscy nazywają się 'ciotki'. Dobry sposób, by dzieci poczuły się swobodniej i lepiej, mimo że są w niezbyt ciekawym miejscu. Musiałam się przyzwyczaić do nowych zasad, odczekać swoje zanim została podłączona mi chemia, zrobiono mi badania. Tego samego dnia na oddział onkologiczny trafiła dziewczyna rok starsza odemnie, Marta. Miała podejrzenie choroby nowotworowej, ale jest ok i musi się tylko wstawić na badanie. Zapoznałam się z nią, i jeszcze z Olą, jej siostrą która przychodziła ją odwiedzić. Ola jest w moim wieku, więc w trójke się dogadałyśmy, i dzięki nim te pare dni w szpitalu były, nie tyle co znośne, ale fajne. Zakolegowałyśmy się na tyle, że obiecały mi, że kiedy następnym razem przyjadę to mnie odwiedzą. Zaskakujące jest to, że mimo że to szpital, tyle ciekawych  rzeczy mnie spotkało. Sytuacja wiele uczy. Dla przykładu, wreszcie miałam okazje się jakoś wykazać, w tym co najbardziej lubię robić! Pewna organizacja przygotowala konkurs dziennikarski, dla dzieci onkologicznych. Ma on na celu zająć dzieci czymś kreatywnym, żeby zapomniały o tym że są w szpitalu i złym samopoczuciu. W skrócie, trzeba opisać swój czas spędzony w szpitalu, w zabawny i ciekawy sposób. By ubarwić cały reportaż, należy dodać zdjęcia. Napisałam, i sfotografowałam. Ja jako swój najsurowszy krytyk, oceniam moją pracę za średnią, bo jeżeli chodzi o pisanie mało kiedy jestem w pełni zadawolona. Teraz wystarczy wysłać to na ich email, ale z mojego lenistwa czy też bardziej z parodniowego braku dostępu do świata, jeszcze tego nie zrobiłam. Pewnie dojdzie do tego jak już wrócę do domu, zbiorę się w sobie by usiąść do laptopa i to zrobić. Strasznie się nakręciłam na ten konkurs, ale nie nastawiam się że wygram. Słyszałam że osoby które angażują się w takie akcje, są potem zapraszane na warszataty! A to by było świetne, bo to zawsze jakiś krok w rozwoju dziennikarstwa. Matko, ale napisałam. Podczas mojego pobytu odbyły się również zajęcia pisarskie. Napisanie książki, jest trudniejsze niż mi się wydawało, jeju. Na prawde podziwiam ludzi którzy potrafią na tym zarobić. Trafić tak w temat, i jeszcze wydać kupę forsy na jej wydanie. 
To całkiem groteskowe, że dopiero jak zachorowałam, dostałam 'szanse' by jakoś spełniać swoje marzenia. Ponądź takie zajęcia są prowadzone często, właśnie pod kątem pisarskim. A dlaczego 
zmieniłam szpital? 
A to było tak. W badaniu wyszło coś na płucach. Coś, czego wcześniej nie było, jakby Władek sobie powiększył siedzisko. Przed wynikami była mowa o radioterapii (naświetlanie). Ale gdy się okazało że coś zamieszkało w płucach, odmówili przeprowadzenia tego zabiegu, ponieważ nie mogą naświetlać całego ciała. Zaczęli gadac coś o tym że będzie ciężko, i takie tam. Nie było mnie przy tej rozmowie, więc nie zdradzę szczegółów. Skoro guz się zmniejszył, jest prawie że martwy ( lub już jest dead), to jak to możliwe że doszło do przerzutów? Coś tu nie grało. Przeniosłam się do Warszawy, jestem z tego powodu zadowolona. A o poprzedniej klinice nie chcę słyszeć, im dalej od mojego lekarza tym lepiej. Ale w Centrum Zdrowia Dziecka także zrobili badania. I wiecie co? W tych płucach NIC N I E MA. Zaznaczam, że pojechałam tam zaraz po terapii w Hannoverze. Więc myślę że to też pomogło. Ja wyczuwałam że tam nic nie ma, jeju. Pani Doktor aż wyściskała nobą mamę, a ta się popłakała ze szczęścia. Same dobre wiadomości!!! Notka dodana  późno, z braku czasu i internetu. Proszę o komentarze. Tak ładnie proszę. A jak nie to nie, ale jeśli kiedykolwiek padnie Ci telefon, akurat wtedy kiedy chciałeś zadzwonić po pomoc, bo goni Cię morderca z siekierą, wiedz że to dlatego że nie skomentowałeś. Miłego dnia. 


6 komentarzy:

  1. Witamina C działa..bardzo skutecznie. Po za tym - nie ma co wierzyć we wszystko co mówią lekarze, są tylko ludźmi i też się mylą. Dobrze, że zmieniłaś szpital, tamci zamiast pocieszać, dołowali pacjentów złą analizą wyników. Tak trzymać...i do przodu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha idealne zakonczenie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć czytam tego bloga od początku i nie mogę się nadziwić z jaką ty determinacja piszesz powinnaś być motywacja dla innych ludzi. Trzymam za ciebie kciuki żeby wszystko poszło dobrze i życzę Ci szczęście. Zdrowiej kochana ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej! Czytam Twojego bloga i bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz, nie przestawaj! Btw. Jesteś bardzo silną osobą i podziwiam Cię za to. Trzymaj się ��

    OdpowiedzUsuń