MAŁA LEKCJA POZYTYWNEGO MYŚLENIA + NADZIEWANE CUKINIE Z SOSEM CZOSNKOWYM
Moje samopoczucie się poprawiło. Nie sapię już jak staruszka, mniej się męczę. Hemoglobinka urosła, wreszcie się ruszyła, lub założyła szpilki. Jakie moje żarty są suche, nie zwracajcie uwagi, po prostu lubię grę słowną. Stało się tak jak chciałam, nie pojechałam do szpitala chociaż byłam tego bliska. Nawypijałam się magicznych mikstur, by zmotywować moje czerwone krwinki do działania. Natura nigdy nie zawodzi! Wierzę, że ona jest najlepszym lekarstwem. Jej dary, ale i oczywiście pozytywne myślenie. Tą notkę chciałabym poświęcić właśnie temu tematowi, oraz temu, by cieszyć się każdą małą rzeczą i zacząć doceniać co mamy wokół siebie.Dlaczego ciągle narzekamy? Nie akceptujemy siebie, uważamy się za beznadziejnych, bezużytecznych, grubych, brzydkich. Nasze częste problemy polegają na tym, że nos jest za długi, za krótki czy kciuk jest zakrzywiony pod złym kątem. Zrzędzimy na kompletnie nieistotne rzeczy, nie doceniamy MAŁYCH ale WSPANIAŁYCH rzeczy które codziennie nas spotykają. Rozejrzyj się. Zwróć uwagę na szczegóły. Doceń to, że nadszedł kolejny dzień, czyli kolejna szansa by zrobić coś fajnego, że dostałeś nową szansę, by nie zmarnować tych chwil. Spójrz na niebo, na chmury lecące po niebie. Nie ma chmur? Pogoda jest beznadziejna? To pomyśl, że ona też ma prawo czasem mieć zły humor, i właśnie tego dnia go ma. Wybacz jej. Porób zdjęcia rzeczy, które Cię otaczają. Może to pęknięcie w chodniku o które się tak często potykasz może też być czymś pięknym? Wyszedł Ci dzisiaj żart i poczułeś się dzięki temu dobrze i pewnie? To super! Bo właśnie taki jesteś. Nudnym osobom nie wychodzą żarty. Dopisz sobie to do listy swoich udanych rzeczy dzisiejszego dnia, lub do listy pt. "Chyba nie jestem taki beznadziejny". Moim zdaniem człowiek najbardziej się dołuje, gdy nie ma nic do roboty. Kiedy jest czymś zajęty, najlepiej czymś co lubi, nie myśli o przykrych rzeczach bo jego mózg nie ma na to czasu. Na mnie to działa. Na początku choroby byłam wrakiem człowieka. Czułam się okropnie na każdy możliwy sposób. Jakby ktoś mnie wrzucił do maszynki do mięsa a potem jeszcze kazał wysmarować się masłem i wejść kupę liści. Nie wiem skąd taka metafora, ale nie potrafię opisać jak strasznie się wtedy czułam, więc wybrałam porównanie jak najbardziej abstrakcyjne. Musiałam wtedy zająć czymś moją mózgownicę, żeby nie przetwarzała tego że się zle czuję. Kazałam jej myśleć o jedzeniu. To nie tak, że zajadałam smutki, chociaż tak też trochę było. Pomagałam mamie w kuchni. To był okres, kiedy dopiero zaczynało się nasze przestawianie się na zdrowe odżywianie, moja mama dopiero się tego uczyła, przez co nie zawsze jej potrawy smakowały dobrze. Oczywiście nie zawsze, ale wtedy jeszcze miałam inne smaki i to mogło być powodem moich grymasów. Teraz jest mistrzynią, na prawdę ma talent kulinarny ( mamo, wiem że to czytasz, nie zarumień mi się tu ) i potrafi zrobić coś z niczego. I w dodatku nie robi przy tym bałaganu! Ja, gdy gotuje to jedzenie jest wszędzie. Po prostu, to jest dowód na to, że trzeba się czymś zająć. Wtedy nie będzie czasu na rozmyślanie i rozpamiętywanie. Wyjdz z domu! Spotkaj się z przyjaciółmi! Czytaj! Naucz się czegoś nowego! Myślę, że w dzisiejszych czasach za bardzo rozmyślamy o tym czego nie mamy, zamiast docenić to mamy. A większość z was ma na pewno zdrowie. Które zaniedbujecie, żywiąc swój organizm różnymi truciznami, lub co gorsza pijąc alkohol i paląc papierosy. Wiem, że nie wszyscy to robią. Mówię o niektórych osobach z którymi się zetknęłam. Czas docenić to, że macie rodziców, nigdy nie zaznaliście większego cierpienia, głodu. Macie gdzie mieszkać, nikt z nas nie doświadczył nigdy wojny. Czas skończyć wymyślać i wmawiać sobie niepotrzebne problemy, tylko zacząć żyć. Odkryć nowe zainteresowania, poznać nowe rzeczy. Przestać się użalać nad sobą, na to szkoda czasu. Człowiek, który tylko siedzi i płacze nigdy niczego nie osiągnie, a na to często marnujemy czas. Wszystko da się znieść i zwalczyć. Nauczyłam się tego przez 1,5 roku.
Koniec psychologicznych rozmyślań, bo pewnie już w twojej głowie odezwał się głos "łatwo jej mówić". Nie, nie łatwo. Jeżeli w coś bardzo wierzymy, to nam się to uda. Siła umysłu, HELOŁ!
Czas na przepis!! Kolorowy, zdrowy, wspaniały i moim zdaniem łatwy. Zamienicie się w rzezbiarzy, albowiem danie będzie w kształcie łódki. Albo koryta. Zależy jak kto to widzi.
NADZIEWANE CUKINIE Z SOSEM CZOSNKOWYM
( DLA DWÓCH OSÓB)
POTRZEBUJESZ:
1. 2 Duże cukinie
2. Ok. 3 łyżki kaszy jaglanej
3. 2 cebule
4. 6 pieczarek
5. szczyptę kurkumy
6. szczyptę ziół prowansalskich ( pieczarki nie lubią zbyt dużej ilości przypraw )
7. Olej kokosowy lub inny tłuszcz
8. Odrobinę słonecznika, do posypania.
9. Sól, pieprz
DO SOSU CZOSNKOWEGO:
1. Czosnek
2. Wędzona papryka
3. Mały jogurt BIO ( do zakupienia w Lidlu)
4. Dwie łyżeczki majonezu
5. sól
6. pieprz
PRZYGOTOWANIE:
1. Obierz i pokrój drobno cebulę.
2. Rozgrzej patelnię, rozpuść na niej olej kokosowy.
4. Wrzuć cebulę, duś ją.
5. Teraz pora na pieczarki. Obierz je, dokładnie umyj i pokrój na kostki. Niezbyt drobno, pod wpływem duszenia się skurczy!
6. Wrzuć pieczarki, dokładnie wymieszaj.
7. Dodaj szczyptę kurkumy, ziół prowansalskich, pieprz i sól. Duś je, aż będą wystarczająco miękkie.
8. Wypłukaj kaszę jaglaną (pozbędziesz się goryczki!) Zalej ją przegotowaną wodą, a potem trzy razy wypłucz ją w zimnej. Zalej świeżą wodą.
9. Ugotuj kaszę.
10 Po ugotowaniu, zaczekaj aż ostygnie.
11. Wrzuć ją do uduszonej już cebuli i pieczarek, wymieszaj i uduś teraz razem.
12. Cukinię dokładnie umyj, i obierz ze skórki.
13. Przekrój ją na pół, a potem tą połówkę jeszcze raz na pół, tak aby powstały "łódeczki"
14. Wyżłob w cukini "korytko", najlepiej to się robi obieraczką do warzyw. Na jej górnej części znajduje się magiczna końcówka, której pewnie nigdy w życiu nie użyłeś, ale dzięki mnie przeżyjesz tą przygodę. Pamiętaj by nie wydłubać całego środka! Musi powstać wyżłobienie.
15. Włóż do środka farsz, posyp słonecznikiem.
16. Nastaw piekarnik na 150 stopni, piecz przez pół godziny, ale kontroluj czy się nie pali.
SOS:
1. Do np. kubka wlej całą zawartość jogurtu.
2. Dodaj dwie łyżeczki majonezu.
3. Dodaj szczyptę wędzonej papryki.
4. Wciśnij dwa ząbki czosnku
5. Dodaj sól i pieprz.
6. Dokładnie wymieszaj
Gotowe! Wiem, długi przepis. I dużo przy nim roboty. Nikt nie powiedział, że zdrowa kuchnia zajmuje mało czasu i roboty! Liczę na komentarze, notka mi wyszła długa...
dawno sie nie odzywałam, ale czytałam każdą notkę!
OdpowiedzUsuńta dała mi po raz kolejny do myślenia, bo niestety jestem straszną pesymistką. jeszcze większym problemem jest fakt, że wszystko przeżywam, i denerwuje sie najmniejszą rzeczą. codziennie staram się nad tym pracować bo jest to niezmiernie uciążliwe. zdaje sobie sprawę że pozytywne nastawienie to podstawa sukcesu ale przede mną jeszcze długa droga.
te cukinie wyglądają świetnie, zaraz pokaże mamie przepis bo chce na pewno spróbować, uwielbiam cukinie 😍
Ola
zapomniałam dodać że masz śliczny sweterek 😂
UsuńOla
Świetny blog i świetne podejście do życia.Jesteś niesamowitą osobą...zauważyłam to już na początku pierwszej notki.Pozdrawiam cieplutko i mam zamiar wykorzystać Twoje przepisy w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńxx
Ja jako optymistka podpisuje sie pod twoimi slowami;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń