Siła umysłu

15:08 Unknown 5 Comments


Wróciłam z Niemiec. Spędziłam tam zaledwie 3 dni, a tylko jeden był poświęcony na zabiegi. Miałam robione wszystko to co na wcześniejszym pobycie, oprócz wlewów. Biorezonans, natlenianie krwi, naświetlanie przez laser mednicy i naświetlanie krwi. Wszystko w wiadomym celu. Przy pierwszym z wymienionych, siedziałam z dwoma złotymi kulami ( wyglądają jak berła jak kiedyś mieli królowie ) z czarnym pokrowcem (?) przyłożonym najpierw do klatki piersiowej, a potem do brzucha. Ma to na celu pobudzić układ odpornościowy do działania. 
Tyle zrozumiałam, bo jak zaczęłam o tym dokładnie czytać to skończyłam na chińskim CHI czy czymś podobnym. Pisało również o jakimś zrównoważeniu prac w organizmie, czy jakoś tak. Po prostu następny medyczny bajer do uzdrawiania bez większych efektów ubocznych.  Potem wypiłam brązową miksturę, która była potrzebna do zabiegu z laserami. Pani Lidia ( jedyna polka w klinice w Hannoverze, bez niej byłoby bardzo ciężko) podała mi wodę bym po tym popiła. Tyle, że ja wcale tego nie potrzebowałam, bo to smakowało dla mnie jak kwaśny sok jabłkowy. Piję o wiele obrzydliwsze rzeczy, taka codzienność. Myślę że teraz nic już mnie nie ruszy, nie ważne co musiałabym wypić. Uodporniona na obrzydlistwa ja. Mikstura ta nazywa się fotouczulaczem czy jakoś tak. Staję się wtedy wampirem i muszę unikać słońca. Niestety nie bardzo to się udało, chociaż uciekałam w cień jak ten Dracula. Bardzo źle się tego dnia czułam, miałam całą czerwoną twarz. Następnie miałam wbity laser w miednicę. Wygląda jak malutki mecz świetlny. To samo miałam wprowadzane przez wenflon. 
Za każdym razem jak tam przyjeżdżam jestem jak: 'NAUCZSIĘNIEMIECKIEGONAUCZSIĘNIEMICKIEGONO' ale potem wracam do domu i znowu nic z tym nie robię. Chyba brak mi motywacji, ale bardziej mi się wydaje, że po prostu za bardzo tego języka nienawidzę. Nie potrafię powiedzieć nic, a na pewno kompletnie nic nie rozumiem gdy niemiec do mnie mówi. 
Moja mama wykupiła WSZYSTKIE jakie lezały na półce, parówki sojowe. Teraz dzień w dzień je zjadam. Gdybym komuś dała je do zjedzenia, myślę że nie zauważyłby się że to nie mięso. Mają całkiem niezły skład!! Następnym razem tam zawitam w grudniu. Teraz gdy jestem w domu, mam robione wlewy artesunatu. Jest to pewien rodzaj chemii, ale stworzony naturalnie, więc prawie bez efektów ubocznych. Kolejna część z serii: 'Jeden z 3849949 sposobów bez zbędnego cierpienia na leczenie' Przed podaniem takiej kroplówki muszę mieć podane żelazo ( jest brązowe)  Artesunat musi się w jakiś sposób połączyć z nim by mógł działać.
Leczę się na bardzo wiele sposobów. Nie ograniczam się do medycyny konwencjonalnej. Nie daje Władkowi najmniejszych szans na żywot. W tym miesiącu mam badanie. Dokładnie w piątek. I wiecie co? Myślę, że tam już nic nie ma. Myślę o tym codziennie. Boję się tylko, że za bardzo się nakręce i się rozczaruję. Wierzę w moc uzdrawiania umysłem. Skoro tak myślę, to sądzę że tak jest. 
Postaram się dodawać notki teraz częściej. Trochę straciłam motywacje do pisania tutaj o swoim trochę innym jednak życiu niż standardowej nastolatki. Zamiast zdobywać czytelników, mam wrażenie że ich tracę, ponieważ komentarzy jest mniej. 




5 komentarzy:

  1. Nie przejmuj się ilością komentarzy, one o niczym nie świadczą !! Wiele ludzi śledzi twoje losy i ja również. Trzymaj się ciepło i odpędzaj pesymistyczne myśli - wyniki muszą być dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli jesteś dobrej nadziei i czujesz, że choroba ustąpiła...to śmiem wysnuć stwierdzenie - że jesteś już zdrowa.Organizm reaguje zawsze w takim przypadku - pozytywnym myśleniem i coś w tym jest. Nie wiem na ile jesteś religijna i czy w ogóle jesteś, ale mogę też napisać - że jednak nad nami zawsze ktoś czuwa i ON widząc naszą determinację i walkę pozwala zostać nam na ziemi....
    Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To co piszesz daje bardzo dużo do myślenia i dziękuje Ci za to, a liczbą komentarzy sie nie przejmuj gdyz wydaje mi sie, że czyta to i tak wieksza ilosc osob.
    Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny post i trzymam kciuki aby władek zniknal I juz nigdy sie nie pojawił ✊✊✊@707mania

    OdpowiedzUsuń
  4. wow! Weszłam tutaj przez przypadek, po prostu zauwazylam link na twitterze. To co piszesz czyta się jak jakąś książkę, a nie bloga. Mega cię podziwiam i trzymam za ciebie kciuki!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma co się komentarzami przejmować liczy się ze są chociaż te trwałe osoby które z zaciekawieniem czytają twojego bloga, pozdrawiam trzymaj się mocno

    OdpowiedzUsuń