Normalność

15:09 Unknown 2 Comments

 W domu!!! Tak długo to nie byłam, jeju. Oglądam na nowo własne miasto, mam wrażenie że dużo się pozmieniało przez te tygodnie. Tata wyremontował mi pokój, wszędzie walają się pudełka. Zaczęłam lekcje, nauczyciele znowu goszczą mój dom. Poczułam trochę normalności. Mam tak wszystko pochowane, że nie mogłam znaleść książek do zajęć. Przez pierwszy dzień byłam bez nich. Szukały ich cztery osoby, aż moja mama zaczęła wątpić czy na pewno je zamówiła, i czy się jej nie przyśniło. Pies mnie wylizał, budzi mnie o 7.00 rano miziając mi się w nogi. Nauczycielka z matematyki mnie serdecznie przywitała, wyściskała mnie mówiąc jak za mną tęskniła. Zrobiło mi się bardzo miło. Odchorowałam oparzenia, już czuję się dobrze. Mama jak zwykle mnie wyratowała. Poszła po radę do sklepu zielarskiego, i pomogli jej znajomi z pracy. Zaangażowali się by mi pomóc! Zorganizowali maści, i inne zbawienne rzeczy. Byłam w takim stanie, że przez prawie tydzień nie wychodziłam z domu. Sytuacja w tej chwili opanowana. Odwiedziłam swoją szkołę. Nauczyciele mnie bardzo ciepło przytwitali, aż się zawstydziłam. Nie powiem że tęskniłam za moją klasą, bo nie za całą, tylko za swoimi przyjaciółmi. Nie wszyscy mi nawet powiedzieli 'cześć', ale się tym nie przejęłam, bo sama nie do wszystkich się odzywam. Poszliśmy do muzeum na wystawę starych zabawek. Oglądałam stare lalki, i drewniane akscesoria. Gdy tylko je zobaczyłam, zaraz skojarzyły mi się z laleczkami Chucky z horrorów. Gdybym się nagle obudziła w środku nocy na takiej wystawie, chyba bym się zesikała ze strachu, co najmniej. Zabawki kiedyś były bardzo drogie, miały je tylko najzamożniejsze rodziny. Miały służyć nie tylko do rozrywki, ale być edukacją dla najmłodszych. Dla przykładu, lalki szykowały małe dziewczynki do roli przyszłych matek. W życiu bym tego z tym nie skojarzyła, dla mnie lalka to po prostu coś co można ubrać, ładnie uczesać i przemieniać w kogo sobie wymarzę. Patrząc na to pod kątem nauki macierzyństwa, ja nie będę dobrym rodzicem. Obcinałam moim lalkom włosy, a niektórym poodpadały ręcę. Stare lalki nie miały włosów! Dziwne, co? Ostatnie dni były świetne. Dzisiaj na działce rozłożyłam z przyjaciółką namiot. Taka zwykła rzecz a tyle zabawy! Kiedy na dworze było już zimno, my dalej w nim leżałyśmy, bo o dziwo w namiocie nie. 
Znowu nauczyłam się gotować nową potrawę! Grochówkę. Kuchara ze mnie, no. Wyszła pyszna, ten mój debiut. Miała nawet posmak prawdziwej grochówki wojskowej, dzięki magicznej wędzonej papryce. Gdybym komuś nie zdradziła z czego jest przygotowana, pomyślałby że jest z kiełbasą. Której tam nie ma ani krzty. Tak samo jest z wegańskim smalcem. Mojej cioci strasznie posmakował i poprosiła o przepis. Zrobiła go i przyniosła do pracy. Powiedziała koleżankom że to smalec ( nie powiedziała że wegański) i poprosiła by powiedziały co czują. Wszystkie były pewne że jest z mięsem! Ale kuchnia wegetariańska jest sprytna, co? 
W przyszłym tygodniu znowu wracam na cykl. Strasznie bez sensu liczą te dni na regenerację, bo od rozpoczęcia chemii, nie od zakończenia. Z racji tego dni wspędzonych w domu jest mniej. 



2 komentarze:

  1. ok, długo czekałem na kolejny wpis. nareszcie się pojawił więc pomyślałem, że skoro lubisz komentarze to w końcu coś napiszę. tak powiedzmy na zachętę żeby tych wpisów było więcej ponieważ są bardzo ciekawe. tak na oko jesteś trochę młodsza ode mnie więc cenne dla mnie jest poznanie Twojego punktu widzenia na różne sprawy, jak np. wizyta w muzeum zabawek :) a przy okazji, skoro lubisz gotować i interesuje Cię kuchnia wegańska to zajrzyj też na: http://smakoterapia.blogspot.com/ polecam warsztaty, wprawdzie nie byłem, ale znam kogoś kto był ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło widzieć nowy wpis 😃
    Te laleczki są potworne 😂
    W życiu nie pomyślałabym, że smalec może być wegański, człowiek się całe życie uczy 😁 Co do klasy to mam identycznie, większość nawet "cześć" nie odpowie ale szczerze to wisi mi to, nie zależy mi na nich. Spanie w namiocie na podwórku to świetna rzecz, choć rano budzisz się taka rozbita. Cieszę się, że spędzasz trochę czasu w rodzinnym mieście 😄 Ja osobiście mam nadzieję, że pewnego dnia jakoś Cie przypadkiem spotkam, tylko najpierw musisz przyjechać do mojego miasta 😂 W sumie nie aż tak daleko, szanse są!
    Martyna.

    OdpowiedzUsuń