Jaglany Detoks
14:06
Unknown
6 Comments
14:06 Unknown 6 Comments
Byłam na Wojewódzkim!!! Gośćmi okazała się osoba z kategorii których nie znoszę, i z kategorii uwielbianych. Na białej kanapie zasiadł Igor Herbut ( to ta z kategorii uwielbianych) i blogerka modowa ( wiadomo do jakiej kategorii należy). Rozczarowałam się gdy ją zobaczyłam, ale w miarę jak ją słuchalam, to stwierdziłam że jest całkiem mądra. Ale nadal nie znoszę blogerek modowych. Wyznaję niestety taką religię. Mam selfie z Igorem!!!! Ładnie się uśmiechnął. Jest moim zdaniem bardzo specyficznym człowiekiem. Melancholijnym, nieśmiałym i chyba lekko zagubionym, jakby do końca nie wiedział. gdzie jest. Rzucał czasem tak swoim słowotokiem, że gubiłam się o czym mówi. Wypowiadał się z takim przejęciem, jakby to było kazanie. Mógłby zostać księdzem. Studio w którym nagrywany jest program, jest o wiele mniejsze, niż mi się wydawało. Złudzenie telewizyjne.
Okazało się, że jutro będę przyjęta na oddział. Zdziwiło mnie to, ponieważ w wypisie nic nie było o następnej chemii, i była mowa że najpierw skończę radioterapię. A tu surprajs, telefon od pani doktor że jutro mamy się zgłosić.
I jeszcze jutro hipertemia, nie wiem co gorsze.
Notka dodana późno, wiem. Ale to ten brak komentarzy demotywuje. Nie wiem kiedy będzie następna, z wiadomych powodów.
Rocznica
14:20
Unknown
4 Comments
Dzisiaj mija rok odkąd trafiłam do szpitala w moim mieście, z diagnozą zapalenia kości łonowej. Wtedy moim jedynym zmartwieniem było że możliwe że będę chodziła o kulach, i nie mogła ćwiczyć. To był okres kiedy intesywnie ćwiczyłam by schudnąć. Śmiałam się nawet z tego, że po raz pierwszy w życiu trafiłam do szpitala, kiedy ja nigdy nie choruję. Czułam się fatalnie, ale moim pocieszeniem była cała szafka jedzenia, czyli zaopatrzenie od rodziców. Rzadko kiedy pielęgniarki pytały jak się czuję, chyba dostawałam tylko jakiś beznadziejny antybiotyk przez kroplówkę. Gdy poczułam się gorzej, sama musiałam o sobie przypomnieć. I tak czekałam aż mi łaskawie coś podadzą ok. pół godziny. Pielęgniarka powiedziała, że muszą to skonsultować z lekarzem, ale chyba się jej nie spieszyło, bo gdy odchodziłam nadal piła kawę. Plecy bolały mnie od tego wstrętnego łóżka, nie mogłam nawet wyjść na spacer, bo lekarz mi nie pozwalał. Bawiłam się przednio jeżdżąc w tę i z powrotem ma wózku, i całe dnie czytałam. Dopiero po paru dniach zrobili mi badania, i wtedy zaczęło się dziać.14:20 Unknown 4 Comments
To żadna wesoła rocznica, ale od tego dnia zaczynało już być inaczej.
Jestem w Warszawie trzeci tydzień. Już zrealizowałam część mojej listy. A mianowicie:
- poszłam na basen
- do kina
Wybrałam się na basen pierwszy raz od roku. Przepłynęłam jakieś 10 basenów, (oczywiście z przerwami na odpoczynek) i następnym razem przepłynę jeszcze więcej. Gdy pływałam, czułam obrzydliwą satysfakcję. Dostałam niedawno chemię. Jestem naświetlana. A ja sobie popierdzielam w basenie jakby nigdy nic. I miałam w głowie tylko tą jedną myśl. "I co by powiedział mój lekarz z Wrocławia?" Pomyśleć że miałam chodzić po ścianach. Że chcieli mi przerwać leczenie. Chodzić w masce, być wychudzona ( dobra, jestem trochę chuda, ale nie mam niedowagi, to po prostu szczupła sylwetka) i blada. Brać antydepresanty. Tego się po mnie spodziewali. A tu surprise, bitches! Ta satysfkacja bardzo dodaje mi sił.
A dzisiaj przejechałam pare kilometrów rowerem, a potem jeszcze jeździłam hulajnogą po osiedlu. Za tydzień jadę do teatru. I na Kubę Wojewódzkiego. Te znajomości cioci! A dokładnie jej sąsiedzi. Obydwoje pracują w TVN. Ma fajne sąsiedztwo, kolegują się i sobie pomagają. Ja, nawet nie wszystkim osobom z mojego bloku mówię 'Dzień dobry'. Strasznie tęsknię za domem. A jeszcze muszę tu wytrzymać 3 tygodnie... Lubię przebywać u cioci, ale sami rozumiecie. Mój pies to chyba zapomniał już jak wyglądam. Pocieszam się kotami, a w sumie czarną Bazylią, która czasem się do mnie mizia. Ale bawić się z nią nie da, jest zbyt delikatna. Te koty to materialistki, przychodzą się do mnie miziać tylko jak są głodne. A jak dostaną co chcą, to potem *puff* i ich nie ma. Zdecydowanie wolę psy. Niedawno znów odbyła się zbiórka dla mnie! Niedawno, w moim rodzinnym mieście, zorganizowano charytatywną Zumbę, na której były zbierane pieniądze na mnie, i na jeszcze jedno dziecko. S Z E Ś Ć T Y S I Ę C Y. Tyle udało się nagromadzić. Nie mogę sobie wyobrazić, że jesteśmy w posiadaniu takich pieniędzy. Moja mama, po raz pierwszy poszła na zbiórkę dla mnie. Nie lubi być w tłumie ludzi, bardziej trzyma się z boku. Ale teraz nie miała wyjścia, bo ja i tata jesteśmy w Warszawie. Zdarzyła się śmieszna sytuacja. Mama nie je mięsa. A na Zumbie wiecie w co ją wrobili? W sprzedawanie kiełbasek. W zamian za przekazanie pieniędzy, dostawało się taką właśnie przekąskę. Wegetarianka ( no dobra nie do końca, bo je ryby, tak samo jak ja ale cicho) która sprzedaje kiełbaski. Powiedziała że to i tak nie było najgorsze. Sęk w tym że musiała je polać ketchupem. A moja mama niczego tak nienawidzi jak tego. Nie potrafi znieść jego zapachu, wyglądu, a co dopiero smaku. Poświęciła się. To nie koniec niespodzianek. Pani ze stowarzyszenia, dowiedziała się że chciałabym znów jeździć na rolkach, ale mama mi nie pozwala. Obawia się, że się wywrócę i naruszę chorą kość. Ale podłapała temat, i BUM kupiła mi je. Teraz już musi mi pozwolić, nie? To nie wszystko! Wujek, którego nigdy chyba nawet na oczy nie widziałam, przekazał na mnie ładnych pare tysięcy. Więcej niż zebrali na Zumbie. Tata stwierdził że odkupuje winy. Moja rodzina nie utrzymuje z nim kontaktu, przez familijne poważne zgrzyty. A on i tak dał nam pieniądze. I to już drugi raz. Życie codziennie mnie zaskakuje. Nie wyobrażacie w jakim szoku jestem.
Na zdjęciu kluski dyniowe, urocze nie? Dynia ma taki ładny kolor. Dzisiaj nawet jadlam bezcukrowe babeczki z nią. Pycha.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
OTO JA
Jestem Paulina, mam 16 lat kocham gotowanie, książki i zdrowe odżywianie. Od 1,5 roku wygrywam z nowotworem kości. Moja historia zbliży Ci, jak walczyć z chorobą. Jeśli jesteś zdrowy, to dowiesz się że nie wszystko co mówią o raku to prawda.
3 komentarze: