Długi pobyt
Zaraz koniec wakacji. Niektórzy przez to ubolewają, ale mi szczerze jest to obojętne, bo ja ich ich i tak nie miałam. Czasami nawet tęsknię za szkołą. Ale tylko czasem.Siedzę właśnie na kanapie.
I leci mi kroplówka. Ze zdrowodajną ( i może włosodajną, lub przynajmniej brwiodajną) witaminą C. Nielegalny lek w naszym kraju, sprowadzany z Niemczech. Moi rodzice s a m i mi robią te kroplówki. Drabina + sprężyna od słoika po ogórkach i leeci. Jedyny jej minus jest taki, że strasznie się chce od niej pić. Jestem drugi tydzień, albo i dłużej w Warszawie. Teraz jestem na przepustce, ale jutro wypisują mnie ze szpitala. Dostałam następny cykl chemii, połączony z radioterapią. Władek to wampir, ma światłowstręt, więc nie za dobrze się bawi. To nie boli! A wygląda to tak:
Leżę sobie na stole. Potem mnie podnosi do góry. Pod nogami mam taką jakby podopórke, dzięki której mam zgięte kolana, a pod głową podłgówek (?).
Leżę niestety w sztywnej pozycji, bo za pierwszym razem tak się położyłam. Byłam spięta, bo ciągle miałam schizę że jednak coś poczuję. Teraz, przez moje nerwy, przez 15 minut leżę tak, że trochę tyłek mnie boli. W takiej pozycji muszę być nieruchomo. O, właśnie skończyła mi się kroplówka. Leciała ponad 2 godziny.
Wrescie trafił mi się na sali ktoś starszy. Można nawet powiedzieć że za stary na ten oddział, bo leżałam z Olą, która ma skończone 20 lat. Dorosła w szpitalu dziecięcym? Dokładnie tak, bo lekarze od starszych osób nie potrafią jej leczyć. Ola stwierdziła, że jest tu lepsza atmosfera niż w szpitalu dla dorosłych. Cieszy się że jest jednak tutaj, bo inaczej trafiłaby na sale z jakimiś babciami opowiadającymi o swoich żylakach i wnukach. No, może aż tak drastycznie to by nie było, ale taką opcje też trzeba brać pod uwagę. Niektóre starsze panie potrafią opowiadać o swoich żylakach nawet przy stole wigilijnym. Spotkałam koleżanke Kacperka z Rodzinki.pl! Nie byłam pewna czy to na pewno ona, nawet nie wiem jak ma na imię. Bo co, miałam podejść i tak po prostu: 'To Ty jesteś tą z Rodzinki???' Raczej nie. Gdy powiedziałam o tym tacie, stwierdził że tak. Ale ja nie jestem nim. To on tak zawsze wali prosto z mostu.
Moja Pani doktor myśli że ja udaję dobren samopoczucie. Serio. Pani profesor również. Nazwała mnie nawet 'Zbuntowaną dziewczyną'. Bo co, jak się dobrze czuję to znaczy że coś jest nie tak? Uważają że robię wszystko by wyjść na przepustkę ze szpitala. Ej, ale to chyba logiczne. Pewnie to dla nich dziwne że nie śpię ciągle ani nie jadę na przeciwbólowych. Nie będę przypominać czemu tak jest *chrząk*.
Ostatnio to mnie Pani Doktor powaliła. Przepraszam, musiałam to napisać.
'A w tej WASZEJ diecie...'
'Waszej' Fajnie, tyle że każde dziecko onkologiczne powinno taką prowadzić.
Rozwala mnie również, jak niektóre chore dzieci jedzą grilla przed cyklem, a potem ich rodzice dziwią się że tak źle znoszą chemię. Ja sobie nie wyobrażam jeść kiełbasy z grilla, ( w dodatku grill jest rakotwórczy, w szczególności węgiel, just sayin') na mój delikatny żołądek. Albo 4 lodów w trakcie chemii, tosty... A potem żygają na prawo i lewo, a nawet w bok. Przecież nawet w tym szpitalnym regulaminie jest napisane by prowadzić dietę LEKKOSTRAWNĄ.
Przez te następne 4 tygodnie chyba zaliczę pół Warszawy. Już mam plany co będę robić, bo mimo że przyjeżdżam tu co roku, wielu atrakcji nie udało mi się zobaczyć. Moja lista to:
- wyścigi konne ( konie na zawodach są takie piękne, co ja gadam one są zawsze piękne)
- skatepark ( w Warszawie jest największy w Polsce, nie mam deskorolki, ale hulajnoga chyba wystarczy)
- teatr! ( tym razem wzięłam sukienkę, czas ją pokazać światu)
- spotkać się z Olą i Martą ( jeżeli będą chciały i miały czas)
- basen ( w końcu się odważyłam, wcześniej się krępowałam, z wiadomych powodów)
- galeria ( byłam już na zakupach ale pewnie pójdę jeszcze raz, zakupy to mój narkotyk, i trzeba mieć na nich ze mną cierpliwość)
- kino
- odwiedzić restauracje Gessler ( ciekawe czy znajdę taką gdzie znajdę coś bez mięsa, to będzie wyczyn, i żeby kokosów nie kosztowało)
Pewnie moja lista się przedłuży, bo mam na to duuużo czasu. Nie będę przez następne 4 tygodnie dostawać chemioterapii!!! Dopiero jak skończę naświetlanie. Na razie mam spokój.
I info. Wiem co dostałam w nagrodzie za konkurs dziennikarski. Grę planszową. Mam nadzieję że będzie godna uwagi, bo trochę się rozczarowałam.
Wreszcie mam dostęp do internetu! Postaram się dodawać notki wcześniej. Wiecie co jadłam? Jogurt mrożony. BEZ CUKRU.
8 komentarze: